poniedziałek, 22 sierpnia 2011

nowy tost - pt. Pan D. domniemana jego żona i o tym jak spędza się czas na chałturach i jak miłość wywołuje tremę nie do pokonania ...

Otóż zakochałam się !!!!! to już drugi raz w tym tygodniu. Tym razem moim wybrankiem stał się Pan D., nie sądzę aby należał do grupy intelektualistów, no ale cóż serce nie sługa... Nie to jednak najważniejsze. Opiszę uczucia jakie towarzyszyły mi przy tej " miłości" bo są dla mnie zaskakujące. Zwykle występuje na chałturach przed publicznością której kompletnie nie znam, a tu masz widelec jadę i spotykam Pan D, z którym tańcowałam poprzednim razem .. i co się ze mną dzieje? drętwieje mi język, nogi z waty, nie słyszę muzyki i kompletnie nie mam kontaktu z dziećmi. Łypie jedynie oczami za moim " ukochanym? który chyba się schował, a ja pełna zażenowana, pierwszy raz, z powodu tego co robię .... i nie wiem kim jestem stojąc tak w cygańskim stroju na scenie na jakiejś polskiej wsi. Zdałam sobie sprawę, że dotychczas chałtury były dla nie jak bajka i nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, tak dobrze umiałam wczuć się w rolę jaką grałam, że zdawało mi się, że jestem kimś innym niż jestem . A tu masz ! Rzeczywistość włazi mi z kopytami w tę bajką odbijając się czkawką poprzez zauroczenie, którego w żaden sposób nie mogę okiełzać... iiii do tej pory nie mogę a sen o czynach które mogą przenosić mnie do innego świata stał się mitem .... Już nie mogę udawać i już wstyd z tego co robię, nie jest mi obojętny, odczułam pierwszy raz tak mocno dysonas między tym co robię od pon do pit, a tym co robię w niektóre niedzielę. Dotychczas udało mi się to odzielić i przeciąć nieprzenikająca się kotarą a zdarzenie z niedzieli uświadomiło mi, że ta granica się zaciera. Kim więc jestem? Czy to się połączyło? Czy może czas to pogodzić lub zrezygnować na rzecz drugiego. Oczywiście nie mogę zrezygnować z weekendu na rzecz całego tygodnia. Uch jakie moje serce jest pojemne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz